28 lutego 2007

Ide do przodu, czasami sie potykam, czasami staje w miejscu, cofne o krok. ale wciaz ide. codziennosc jest dla mnie wielka walka. nie istnieje dla mnie rutyna, kazda "stara" sytuacja jest nowym wyzwaniem. czy sie juz nie boje? trudne pytanie. nie chce na nie teraz odpowiadac. czasami mam wrazenie, ze to wszystko to jakis piekny sen, ktory minie szybciej niz sie pojawil. to wszystko jest jeszcze bardzo swieze i obawiam sie utraty tego. moze dlatego nie pisalam tutaj przez caly miesiac. moze dlatego, ze łatwiej jest pisac mi o bolu niz o radosci? nie wiem. nie jestem pewna tez czy to rzeczywiscie dlatego. moja radosc jest jeszcze krucha, jest niedokoncaradoscia. kazdy z czyms walczy, nie ma powodu by sie komukolwiek zalic. czasami czuje potrzebe. czasami mysle sobie co by bylo gdyby ci wszyscy ludzie przed ktorymi stoje codziennie wiedzieli o moich zaburzeniach.a raczej o tym co mam w glowie, jaka walke tocze kazdego dnia. czasami mysle ze to wszystko jest tak pieknie tragiczne. jak w jakims dramacie. mysle duzo. przede wszystkim i tym co czuje. nareszcie wiem to. nareszcie potrafie nazwac swoje uczucia. nareszcie jest nadzieja. tesknie za przyjaciolmi.w ogole za ludzmi.

7 lutego 2007

Jestem SILNA

JESTEM SILNA, SAMODZIELNA, POTRAFIE PRZEZWYCIEZYC. i najwazniejsze - JUZ SIE NIE COFNE, BO TO ZALEZY TYLKO ODE MNIE!!!:)

Dzis znowu bylam w pracy, to juz czwarty tydzien, daje rade bez problemu. kazdego dnia powtarzam jak mantre ze jestem silna i ze nie moge sie poddac. to nie jest zwykle powtarzanie, czuje ta sile bardzo mocno, w sobie, wewnatrz. czuje sie szczesliwa , w koncu czuje ze zyje, ze jestem wolna. wiem ze to wszystko co udalo mi sie osiagnac jest tylko moje, ze sama do tego doszlam, dlatego nie chce sie poddac, nie moge sie cofnac. przez pol roku uczylam sie, wbijalam sobie do glowy, ze musze sie wyzwolic ze swoich pętow. wiem ze to jeszcze nie wszystko, ale naucze sie, pokonam to i bede najszczesliwsza na swiecie