27 lipca 2006

Sadness

Źle się czuję z tym wszystkim. Chce mi się wyć, ryczeć, płakać. Może sie użalam się nad sobą ale momentami nie chce mi się żyć. Nie potrafię rozmawiać już z ludźmi. Gdzie jestem, nigdy taka nie byłam, zawsze potrafiłam spojrzeć optymistycznie na wszystko. Świat mi się zawalił. Jeszcze wczoraj po wizycie u Pani Małgosi uśmiechałam się i wierzyłam ze to wszystko przejdzie niebawem.
Może teraz to tylko przez pracę, może dlatego że nie potrafie jej napisać. Marzyło mi się, że najpierw mgr później terapia w sopocie i problemy znikną. Wrócę do pracy. Muszę dać radę, przecież to nie jest takie trudne. Przecież tak żyje tysiące ludzi i dają sobie radę. Dlaczego mnie to spotkało.

19 lipca 2006

Wrociłam z Gdańska. Byłam u Pani Małgosi. Jak od niej wychodzę to czuję się lepiej, czuję dużo siły w sobie i wierzę, że te dolegliwości przejdą tak szybko jak mnie dopadły. Mam się narażać, wychodzić sama, wydłużać dystans spacerów. Postaram się, muszę wierzyć w siebie. Jest ciężko, ale przejdzie. Musi przejść. Boję się. Od września prawdopodobnie psychoterapia w sopocie. Pomoże?
Minął miesiąc od ataku. Dochodzę do siebie, chociaż nadal trudno mi o tym zapomnieć, ale najbliźsi starają się mnie przwrócić na ziemię. Nie mogę narzekać, nie zostawia mnie samej.
Wiem, że warto żyć, ale żebym mogła się cieszyć pełnią życia musze przezwyciężyć swoje lęki. Na razie jestem więźniem samej siebie, swojego umysłu.
Teraz czuję, że wyzdrowienie jest możliwe. Nie od razu, ale jest w zasięgu moich możliwości. Chciałabym tylko byc spokojniejsza.
Dziś po raz pierwszy spróbowałam sesji medytacyjnej. Niecierpliwiłam sie, ale rzeczywiście schemat medytacji jest taki jak napisala Brownyn Fox. Chciałabym żeby mi sie udało tak jak niektórym, nielicznym.