19 marca 2007

Modlitwa nerwicowca...

Codziennie wypowiadane slowa, ktore daja ukojenie staja sie wreszcie modlitwa, czyms co daje sile. Nigdy nie da sie zapomniec calkowicie. niestety. czasami jest tak ze Pani N. kieruje wszystkimi moimi zachowaniami. Do niedawna zastanawialam sie jeszcze jakby wygladalo moje zycie gdybym byla zdrowa. nie ma sensu, po co. nawet jesli to zalezy tylko ode mnie. cos bylo przyczyna tego wszystkiego, a przyczyny nie mozna juz zmienic. nawet teraz zastanawiam sie czy jak powiem to glosno to spowoduje to przyjscie ataku. ostatnio lapia mnie doly, wzielam dwa dni wolnego, zeby to sobie wytlumaczyc, jutro terapia, wiec na pewno poczuje sie lepiej i w srode wystartuje do pracy. nie chce sie cofnac, tak bardzo nie chce. chce mi sie plakac. ze musze byc silna, ze nie moge sie poddawac, ze nie ma realnego zagrozenia...te ostatnie to slowa mojej codziennej modlitwy..jestes silna, nie ma rwealnego zagrozenia, nich sie stanie...ciagle te slowa mam w glowie, na poczatku panikowalam, co sie stanie jak zapomne tych slow??zlapie mnie, na pewno mnie zlapie, ten cholerny dyskomfort psychiczny, mowiac pieszczotliwie, bo tak naprawde to tak boli tak boli.
czasami mam potrzebe podzielenia sie tym z bliskimi, z innymi ludzmi, ale po co?i tak nie zrozumieja, a i ja nie mogezrzucac na kogos innego odpowiedzialnosci.