25 lipca 2008

Nadzieja umarła pierwsza

Tak łatwo się poddaję, muszę stanąć na nogi. Dałam się tak zniszczyć, tak mocno do kości zniszczyć. Czuję ogromny żal do siebie. Nie walczę, zupełnie się poddałam. Jest źle. Bardzo źle. Nadzieje gdzieś znikają za kolejnymi lękami. Tak mi źle ze samą sobą. Moja samotnośc jest okrutna, tak bardzo ją czuję. Siedzienie w domu dobija. Już nic mi się nie chce. Czuję ogromny żal do siebie, złośc na siebie. NIenawidzę się.

10 lipca 2008

NIech zamieszka twoje słowo we mnie

Chcę wyruszyć stąd...

Świadomie wejść w dorosłość, świadomie podejmować decyzje...co to znaczy...Kolejna terapia, tym razem, po gestaltowej próbie, dłuższa i mozolniejsza, jak mi się zdaje, psychodynamiczna...Najpierw diagnostyka, czarno na białym, może wykryją u mnie jakąś ciekawszą chorobę. Popłakałam się jak dziecko. Od nowa historia pisana na mojej kartce. Tyle, że ta kartka juz jest zapisana. Już nie będzie tabula rasa ani nic takiego, tylko mnóstwo brudów wokół mnie. Zamieniłam życie na złudzenie. Nie trudno się do tego przyznać, trudniej z tym żyć dalej , bo co tu robić? Leczenie potrwać może dwa lata lub dłużej. Podobno z moim nasileniem...podobno jestem wyjątkowy przypadek. Mimo to nie żałuję, że jestem taka uświadomiona. Momentami wydaje mi się, że wariuję, że tracę normalność, a za chwilę mam wrażenie, że nikt wokół nie rozumie prawdziwiej istoty życia. Mam w sobie takie głębokie przeświadczenie, że ludzie wokół zupełnie nie wiedzą o co w życiu chodzi, zupełnie nie rozumieją świata.

3 lipca 2008

Osobowość paniczna-nerwica histeryczna

Hhaah, tak, wczoraj miałam doła, a dziś ogarnęła mnie radość. Tak sobie myślę, że przecież do końca życia nie wychodzić z domu nie mogę. Gdziekolwiek nie pójdę, lęki pójdą ze mną i będą tak lazły i lazły, będą się za mną ciągnęły dopóki się będę ich bała...dopóki im na to pozwolę. Więc z tego miejsca mówię wam moje kochane lęki, odpierdolcie się wreszcie ode mnie, nie lubię już was mimo tego, że tyle mi pokazałyście, że nauczyłyście mnie jak odczuwać i walczyć o siebie, spierdalajcie gdzie pieprz rośnie, bo nie boję się juz was:)