14 grudnia 2006

Są takie chwile...

...kiedy się boje. boję się ze to już koniec, że mnie dopadło. nakręcić się nietrudno. gorzej odkręcić. swoją drogą to ciekawe jak działa taki mechanizm, że zdrowy człowiek nagle zaczyna czuć dyskomfort w każdej sytuacji. nawet nie wiem jak to określić, jak nazwać.

nie dziwię się, że moi bliscy tego nie rozumieją. czasami mam wrażenie, że nawet nie chcą przyjąc do wiadomości, ze w ich miocie jest ktoś słabszy, że ja sobie zwyczajnie nie radzę. T. na moje pytanie, czy to prawda, poweidział, że nie można mieć wszystkiego. nie można. trochę mnie zatkało.

chyba zbyt długo żyłam w kontekście innych osób, wydarzeń. działo się wszystko samo, obok mnie, a ja tylko odgrywałam rolę. dopiero teraz zaczynam to rozumieć. to pomaga.

tak sobie myślę, że nigdy nie dbałam o siebie, o to co robię, jak robię, o to co jem, jak się zachowuję...wydawało mi się wtedy, że tak jak jest, tak musi być. najgorsze jest to, że byłam cholerną konformistką, a uważałam sie za opozycjonistę. te paradoksy! cortazar powiedział, że wszystko co sprzeczne, jest bardzo prawdziwe. chyba w tym tkwi urok człowieka.

Brak komentarzy: