26 września 2006

Pracuję dla Ch. w domu od jakiegoś czasu. Wcześniej jak pracowałam w biurze nie było źle. Teraz się jednak tego boje. Właściwie nie wiem dlaczego brak ataków uzależniam od przebywania w pobliżu bliskiej osoby. Przeciez wiem, że oni i tak nie bedą potrafili mi pomóc. Fakt, moge złapac kogos za reke, przytulic, ale przeciez od czerwca, od ostatniego ataku nie mialam jeszcze jego nawrotów...i nie prosilam nikogo o uspokojenie mnie. Czego się wiec boje>?Boje sie najbardziej lęku przed lękiem. To mi najbardziej lezy i o tym codziennie mysle...jak długo bede sie jeszcze bała?
Mam mozliwosć powrotu do pracy i bardzo mnie to cieszy. Wroce do T. , nie bede miala skrzeczącej i wiecznie obwiniającej mnie o wszystko M. Powinnam byc wniebowzięta...i jestem, ale to cholerne ALE!!! Zaczynam autoterapie -bede sobie codziennie mówic, bo tak przeciez jest, ze dam sobie rade ze swym strachem, ze go pokonam. Nie chce jednak z nim wlaczyc, chce tylko o nim zapomniec...Głowa do góry!!!!

Brak komentarzy: